Niesamowita przygoda

                                          ,,Niesamowita przygoda”


Cześć, właśnie czytam książkę pt. ,,Olimp – siedzibą bogów”.
-Co to ?! Czemu dalej nie ma stron?! Tu jest napisane, że książka ma sto stron!? Pójdę zapytać pani bibliotekarki.
-Przepraszam, proszę pani, dlaczego nie ma tu dalej stron? - powiedziałam po cichu.
-Jak to nie ma? – zdziwiła się pani. - Przecież tu są wszystkie strony na swoim miejscu - zdziwiła się.
Otworzyłam jeszcze raz. Faktycznie. Wszystko na miejscu. Dziwne, bo przed chwilą na pewno brakowało sporej ilości! Cóż… jak są to idę czytać dalej. Gdy wróciłam na pufę, otworzyłam książkę i sytuacja znowu się powtórzyła: stron brak! Poderwałam się i podbiegłam do regału przy którym jeszcze przed chwilką stała pani bibliotekarka.
-No co jest?! Ej, co to za hałas? - przestraszyłam się. Spojrzałam z niepewnością na regały, na których jeszcze przed chwilą stały książki. Teraz  moim oczom ukazały się w tym miejscu piękne, pałacowe drzwi. Przed nimi dostrzegłam uroczo ubraną kobietę z wieńcem z kłosów na głowie zbierającą porozrzucane owoce, które wypadły jej z kosza. Była tym tak zajęta, że wcale nie zwróciła na mnie uwagi. Nagle na rydwanie zaprzężonym w gołębie zjawiła się obok niej jeszcze piękniejsza kobieta, która natychmiast rzuciła się jej z pomocą. I tak zaskoczona tym widokiem bałam się poruszyć, bo zdałam sobie sprawę , że jestem w siedzibie bogów. Na samym Olimpie! Tam, gdzie nieśmiertelnicy mają zakaz wstępu, bo mogą zostać zrzuceni ze skały. Nie wiedziałam co robić, a jednocześnie bardzo chciałam podejść do nich i porozmawiać. Gdy kobiety pozbierały już rozsypane owoce, głośno śmiejąc się zaczęły machać w stronę nadchodzącego człowieka z trójzębem w dłoni. Od razu domyśliłam się, że to Posejdon, który zjawia się na Olimpie tylko na zebraniach bogów. Podszedł do jednej z kobiet i chciał ją uścisnąć, ale ona śmiała się i pokazywała na ogromny kosz pełen owoców, który nie pozwalał jej na przywitanie się z nim. I  już wiedziałam, że to jego siostra Demeter, która też zjawiał się na to spotkanie. Ta urocza kobieta z różą w dłoni to z całą pewnością Afrodyta. Jej! Nie mogłam przegapić takiej okazji!!! Gdzie jest mój telefon, gdzie ja go położyłam?! Zdecydowanym krokiem podeszłam do zaskoczonych moim widokiem bogów, przedstawiłam się, szybko powiedziałam co tu robię i poprosiłam o… wspólne zdjęcie do mitologicznego bloga. Bardzo trudno było mi im wytłumaczyć co trzymam w ręku i po co, ale nie miałam zamiaru stracić takiej okazji! Po pstryknięciu kilku selfie poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramię…odwróciłam głowę i…spojrzałam prosto w zdziwione oczy pani bibliotekarki! – Kochana, za pół godziny zamykamy. Siedzisz tu już dość długo. – mówiła. Jednak ja nie bardzo łapałam kontakt z rzeczywistością. – Ojej, czy ja usnęłam? – zapytałam cicho. – No tak! Ta dzisiejsza młodzież! Przychodzą do biblioteki, żeby się zdrzemnąć  rzuciła nerwowo bibliotekarka. – 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chimeryczny charakter, czapka niewidka, starość nie radość- znaczenie związków frazeologicznych.

Pan, pępek i kamień z serca...